Słowem wstępu
Jak dobrze wiemy, jeśli chodzi o watę – nie wszystko działa tak samo, i nie chodzi tutaj o markę. Spotykałem się wiele razy z opinią, jakoby każda wata działała dokładnie tak samo jak inne. Czy chodzi tu tylko o markę? Oczywiście, że nie! Nośnik liquidu w naszym e-papierosie odgrywa ogromne znaczenie w smaku i ogólnie pojętej przyjemności wapowania. COTN i Vapefly to tylko kropla w morzu ogromnego wyboru, ale to na nich się dzisiaj skupimy. Jakie różnice dzielą obu tych producentów?
COTN – Ładnie, zgrabnie i wygodnie
Od pierwszego użycia bardzo polubiłem COTN. Dlaczego? Pakiecik 20 sztuk, za każdym razem, gwarantował mi maksymalną wygodę podczas wymiany waty. Każda sztuka zakończona jest (po obu stronach!!) agletem, który BARDZO ułatwia wymianę całego nośnika. Z tego miejsca polecam ją wszystkim e-palaczom, którzy są wiecznie zabiegani 🙂
Szybszej wymiany waty, przed COTN, nie uświadczyłem. Ponadto, duże znaczenie w wygodzie użytkowania ma sam rozmiar jednej sztuki – jest prawie idealnie dopasowany, naprawdę. Na moich grzałkach, a dokładniej – na moich rozmiarach grzałek, nie zmarnowałem ani centymetra waty. Po obcięciu agletów zostają tylko one, a cała reszta wpasowuje się w parownik – coś pięknego.
COTN pod względem smaku
Nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń, jeśli mowa o smaku oddawanym podczas palenia na COTN. Bardzo przyjemne “smooth” palenie, które szczerze mnie do siebie przekonało. Jedyną wadą jaką zauważyłem jest fakt, który może szczególnie wadzić mniej doświadczonym e-palaczom. Mianowicie, przepalenie waty automatycznie zmusi nas do jej wymiany (z Vapefly jest trochę inaczej, ale o tym trochę później). Osobiście testowałem watkę na smakach głównie owocowych, i zdawało to egzamin wyśmienicie 🙂
Vapefly – niezła wata, za niezłą cenę
Wata Vapefly nie jest zła – zaznaczę to na wstępie, bo wielu palaczy ocenia jakość nośnika przez pryzmat jego ceny, a to błąd. Cotton Clouds jest naprawdę w porządku, i nie można zarzucić mu czegoś “złego”. Zaczynając od samego użytkowania, w przeciwieństwie do COTN nie było już tak przyjemnie, wygodnie i szybko. Watę wyjmujemy z pudełka w sposób podobny do nici dentystycznej – wyciągamy i wyciągamy, dopóki się nie skończy. Agletów nie uświadczymy, więc trzeba się trochę pobawić przy wymianie. Doświadczeni e-palacze nie będą jej dużo – na te manipulacje – marnować, ale początkujący mogą mieć z tym problemy. Niech pierwszy rzuci parownikiem ten, kto przy pierwszej wymianie grzałki na RTA nie zmarnował więcej waty, niż wymagała tego wymiana :). Vapefly obdarował szczodrzej niż COTN, więc jako budżetowa – ale nadal dobra – wata, spisuje się na medal.
Vapefly i smak
Tak jak pisałem wcześniej – jest naprawdę okej. Vapefly to nie jest muji, tego się nie obawiajcie 🙂 Dobrze oddaje smak, nie czuć jakiś “dziwnych posmaków”, jest w porządku. Jeśli zdarzy się przepalenie Vapefly’a, to nie ma się co martwić – wytrzyma trochę więcej niż COTN. Testowałem ją na smakach owocowych, podobnie jak poprzedniczkę – i szczerze mówiąc, nie jest źle.
Podsumowanie
COTN to naprawdę świetna wata (Made in USA, więc nie ma się co dziwić). Wygodna, szybka, łatwa w obsłudze. Zasobność jednej paczki wystarczy na 20 wymian nośnika, więc nie ma się co martwić – na miesiąc wystarczy 🙂
Vapefly to, według mojej skromnej opinii, idealna wata dla początkujących. Wytrzymała, delikatnie bardziej wymagająca (jest się na czym szkolić), tańsza i bardziej zasobna. Naprawdę polecam, szczególnie początkującym 🙂 Ci bardziej zaawansowani (i bardziej wymagający) powinni jednak wybrać COTN, która plasuje się w czołówce testowanych przez moją skromną osobę nośników.
https://smoothvape.pl/pl/ – Zapraszam 🙂